wtorek, 16 grudnia 2008

Na tapczanie siedzi leń... wsuwa ciastka cały dzień... ;-)



Przy okazji dzisiejszego wpisu – muszę się do czegoś przyznać. ;-) Ten tytułowy leń to ja. Naprawdę. :) Złapałam lenia. I to kiedy?! Przed świętami, gdy tyle pracy czeka! Lista potraw i słodkości do przyrządzenia / upieczenia wciąż otwarta. W lodówce coraz większą pustką wieje, a leń... nic... No dobrze, paszteciki do barszczyku upieczone i zamrożone, ale na tym koniec. A przecież to dopiero początek, prawda?
Zwykle o tej porze roku praca już u nie-lenie wre: wertowanie książek kulinarnych, gorączkowe przeszukiwanie forumowych przepisów, liczenie i spisywanie potrzebnych składników.
Tymczasem co obecnie robi leń? Jak w tytule... wsuwa ciastka cały dzień... ;-)) Ale za to jakie ciastka! Leń stosuje proste i łatwe ścieżki, i korzysta z gotowych smacznych pomysłów (zresztą to widać po wszystkich ostatnich notkach). A zresztą powiedźcie sami, czy nie warto czasem się polenić, po to by wypróbować choć część tych smacznych przepisów, których kolejka tak niebezpiecznie się wydłuża? A na które wciąż brakuje czasu? No więc niech żyje lenistwo i niech żyją pyszne ciasteczka! Dzisiejsze (a właściwie to wczorajsze, bo wczoraj pieczone) to pomysł Bey z Mojej kuchni na cudowne, absolutnie p r z e p y s z n e (!!!) kruche, maślane ciasteczka z dodatkiem czekolady i pomarańczy. Idą jak woda. Właściwie leń niemal sam wszystko zjadł i żałuje, że podwójnej porcji nie zrobił... Ale może to i lepiej, po jeszcze większej porcji w świąteczną sukienkę by się nie zmieścił... ;-)
Ale od jutra – to postanowienie! - porzucamy lenistwo i bierzemy się do rzetelnej pracy. :)

Bea! Za przepis dziękuję! Ciastka są rewelacyjne! :)



Kruche ciasteczka czekoladowo-pomarańczowe
cytuję za Beą z bloga Moja kuchnia

150 g masła
100 g cukru
szczypta soli
2 żółtka
otarta skórka z 1 pomarańczy
50 g gorzkiej czekolady
25 g kandyzowanej skórki pomarańczowej
250 g mąki

polewa czekoladowa lub lukier do dekoracji

Masło utrzeć w misie, dodać cukier, sól i żółtka i ucierać do białości. Następnie dodać otartą skórkę, drobno posiekaną czekoladę i kandyzowaną skórkę pomarańczową oraz mąkę (ja dodaję ją partiami) i wszystko dokładnie wymieszać. Z ciasta uformować kulkę, zawinąć w folię i włożyć do lodówki na ok. 10 minut (ja zostawiłam na dłużej).
Piekarnik nagrzać do 180°.
Ciasto rozwałkować na grubość ok. 7 mm (na lekko posypanym mąką blacie) i wycinać nasze ulubione kształty foremkami ;) Ułożyć ciasteczka na blasze wyłożonej papierem i piec je ok. 11 minut. Wystudzić na kratce.
Gdy ciasteczka są już całkiem zimne, możemy je dodatkowo udekorować.

17 komentarzy:

  1. Malgosiu, nie masz pojecia jak sie ciesze, ze i Tobie / Wam tak posmakowaly! szkoda, ze tu nie ma zadnych emotek, bo taka skaczaca z radosci by mi sie teraz przydala! ;)
    No i jakie sliczne zdjecia!!! bardzo swiateczne i radosne :)
    I widze, ze nowy aparat dobrze sie sprawuje ;)
    A co do lenia, to przyznam, ze i moj tez sie niebezpiecznie oddzywa; moj siedzi przed kompem lub na kanapie i tylko planuje, zamiast przejsc do czynow ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. no to ten len po calej Europie sie rozlazl, ja sie usprawiedliwiam tym, ze Swieta u tesciow i francuskiej rodziny wiec tylko ciasta mi pozostaja ;)
    a ciasteczka sa r e w e l a c y j n e, dzieki Beo

    OdpowiedzUsuń
  3. A u mnie tez len. Dzis dopiero usiadlam i napisalam wspolpracujac z mezem co bedziemy robic i co musimy kupic w weekend. Wirus czy co?
    Pieknie wygladaja, zapisalam do przetestowania.
    Swietne zdjecia!

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja tez mam lenia :D
    A te ciasteczka wygladaja tak ze w ostatniej chwili sie powstrzymalam zeby nie probowac podjesc monitora ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hihihi, widzę że ten leń rzeczywiście wszystkich dopada :) I ja jakoś nie mogę się zabrać za przygotowanie wszystkiego na święta a obiecałam sobie, że wszystko przygotuję z odpowiednim wyprzedzeniem, żeby potem po nocach nie siedzieć w kuchni :)))

    I tak dzisiaj szykuję Małgosiu, Twoje paszteciki wigilijne i żeby pozostać w podobnych klimatach obiadowych, to też Twoje bułeczki w chińskim stylu, choć z innym nadzieniem :)))

    A na te ciasteczka też ostrzę pazurki, ale pewnie już przed Świętami nie zdążę popełnić :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podoba zdjęcie gwiazdeczek stojących grzecznie w rządku. Świetny przepis obym znalazła czas na ich upieczenie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Małgosiu, jakze one pięknie , świątecznie wyglądają! Ja też mam na nie oko, chyba kiedyś się skuszę, byle nie za długo czekać, bo slinka cieknie niemiłosiernie!:)
    Małgosiu, tak cudownie je przedstawiłaś, tak świątecznie :)
    Pozdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest jeszcze trochę miejsca na kanapie? Chętnie się przysiądę i poczęstuję ciasteczkami.
    Jak byś jeszcze kubek dobrej herbaty podała, to kto wie... samolot mam za 3 godziny ;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej, no też je bacznie obserwowałam ;). I skoro tu takie rzeczy wypisujesz na ich temat, to chyba kiedyś będzie trzeba się skusić :)...

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze, na większości blogów już świąteczny klimat, czas się zabrać do pracy chyba...

    OdpowiedzUsuń
  11. O nie obiecala sobie ze w tym roku nie upieke ju zadnych ciasteczek! :)
    Nie nie, nie z powodu lenistwa, bo na gotowanie i pieczenie zawsze mam chec, ale w niedziele juz lecimy do Polski na cale dwa tygodnie!
    Malgosiu zdjecie jak zwykle urocze i 'z klimatem' :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Małgosiu, cała blacha wypieczonych pyszności a Ty piszesz o lenistwie! Oby każdy był taki leniwy ;)))

    OdpowiedzUsuń
  13. I u Ciebie wyszly rewelacyjne :)

    A co do lenia ... im blizej swiat tym bardzij on sie do mnie ''przytula''... ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. dla mnie Pani jest artystką, wirtuozką gotowania i pieczenia, a przy tym świetnym fotografem, z wyczuciem i czujnym okiem. Mam piętnaście lat, ale już wypróbowuję przepisy z Pani bloga. Gratuluję stworzenia tak magicznej strony, emanującej ciepłem, smakowitym zapachem.. Aż chce mi się tu wracać. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochane, same wiecie jak to jest z tym lenistwem... ;-) Nic się nie chce, obiecujemy sobie, że dość, że mamy w nosie... a potem biegniemy do kuchni, bo przecież coś słodkiego do leniuchowania jest przecież potrzebne, nie? ;-))

    Bamboszku, cóż mam powiedzieć na tak przemiłe słowa...? ;-)
    Życzę Ci, by Twoje pierwsze (jeśli dobrze się domyślam?) kroki w kuchni przemieniły się w prawdziwą kulinarną pasję! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie dokonałam przedświatecznej degustacji - są pyszne!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)