wtorek, 21 października 2014

Fig ciąg dalszy. Słodka tarta.



Gdybym miała w trzech krótkich słowach opisać panujący u mnie obecnie stan ducha, umysłu i ciała, to zamknęłabym je w najkrótszych: „praca, praca, praca”. Wrze i paruje, a pachnie, hmmm... - świętami. :)
Prędko? Owszem, jeśli myśleć rzeczywistymi, realnymi kategoriami. Ale w świecie wydawniczym, czas płynie trochę inaczej. Szybciej. I z konieczności wybiega do przodu.
Ma to swoje plusy, no choćby podwójne kulinarne świętowanie. :)

W międzyczasie, między jedną, a drugą świąteczną sesją – wracam na ziemię i buszuję w jesiennych darach. Ponownie wracam do fig.
 


niedziela, 12 października 2014

Figi z imbirem. Na słodko.


Jeśli lubicie figi – to właśnie teraz jest dobra pora, by się trochę obkupić. Złotówka za całkiem ładną sztukę. Na moje oko, taniej już nie będzie, więc kto żyw biegnie na targ. :)
I tylko radzę - dla własnego dobra, nie zestawiajmy tej złotówki z ceną kilograma jabłek, bo ból głowy i zębów murowany...



poniedziałek, 6 października 2014

Jarmuż, soczewica i reszta ferajny.


Natury nie przechytrzę, choć trochę jeszcze próbuję. Może i aura jest (jak na razie) łaskawa, obdarowując nas przyjemnym słońcem, i bezchmurnym niebem, ale jesień, choćby najpiękniejsza...to nie to samo co lato.
Więc marznę nawet w pełnym w słońcu. W domu wciskam się w cieplutki koc. Na stopach grube skarpety. Nie wystarcza. Och! jak zimnooo!