sobota, 31 października 2015

Zapomniane – przypomniane


Niektóre z nich trafiały na talerze naszych prababek i babć przynajmniej tak często (a może i częściej?), jak obecnie marchewka i pietruszka lądują w zupie. Potem na długą chwilę zostały zapomniane i niemal zupełnie zniknęły ze straganów i ogródków.
Dzisiaj na powrót trwamy w warzywnej rewolucji. Warzywa w stylu retro stały się modne i poszukiwane. :) I bardzo dobrze, bo kryją w sobie ogromny potencjał kulinarny. Do tego, jak większość roślin korzeniowych i bulwiastych dostępne są niemal cały rok, a to oznacza, że okres jesienno – zimowy na polskich stołach wcale nie musi być nudny. :)

wtorek, 27 października 2015

Słodko – słone grzanki. Figa, gruszka i ser kozi.


Za oknem kolorowo, jesiennie, a przed moim obiektywem w ostatnich tygodniach wkradło się trochę zimowego mroku (barrrrdzo ciemnego), na przemian z białymi, iskrzącymi, świątecznymi klimatami. Na chwilę sypnęło cukrowym śniegiem, zaświeciły gwiazdki, zapachniało korzennymi aromatami.
To właśnie ten czas, gdy magazyny już bardzo intensywnie pracują nad grudniowym wydaniem. Do świąt blisko dwa miesiące, a ja trochę czuję się jakbym świąteczną gorączkę miała już za sobą. :)
Za jakiś czas chętnie pokażę Wam efekty obecnej pracy, tymczasem na powrót z przyjemnością wracam do barw i smaków jesiennych.

czwartek, 22 października 2015

Czas na jesień. Jabłka i orzechy.


Tak to się plecie... Wiosną zwykle wracam ze spacerów z zielonymi gałązkami. Latem nie potrafię się oprzeć polnym kwiatom, a teraz, gdy za oknem sypnęło złotem - zachwyca mnie każdy opadający z drzewa liść. Nawet jeśli nie tęsknię za chłodem i krótszymi dniami, to lubię te wszystkie odcienie żółci, czerwieni, brązów i fioletów, którymi obdarza nas teraz natura. W domu więc zrobiło się kolorowo od bukietów liści, jarzębiny, dzikiego winogrona, ozdobnych dyń i dużej ilości owoców. To najprzyjemniejsza strona tej pory roku... :)


poniedziałek, 12 października 2015

Panzanella


Gdybym dzisiaj mogła na dłużej zatrzymać któryś z kończących się smaków, zapewne postawiłabym na pomidory. Nie byle jakie, ale te aromatyczne, które dojrzewając na krzaczku, rumienią się w gorącym słońcu. Słodkie, soczyste, osmagane ciepłym wiatrem i pachnące ziemią. :)
Niemiła jest mi myśl, że wszystko co najpyszniejsze znów zbyt szybko przeminęło...
Minione lato i wczesna jesień były dla mnie szczególnie obfite w pomidory najlepszej jakości. Czy to za sprawą upalnego lata, czy może dobrej ręki gospodarzy – przez wiele tygodni, miałam dostęp do takich owoców, które będą mi się śniły przez kolejne miesiące.


czwartek, 8 października 2015

Żegnając się z jeżynami


Zaledwie dwutygodniowa przerwa na blogu, a mam wrażenie jakby minęła cała wieczność. Ojjj! Ileż się u mnie działo. :D Chciałabym napisać, że zrobiłam sobie jesienny urlop, ale nie..., nic z tego. Tak miło nie było. ;-) Szczęśliwie nie byłam też chora, więc nie mogę powiedzieć, że było niemiło. Sprawa ma się tak: dopadł mnie r e m o n t. Niby wcale nie taki wielki, ale wystarczająco uprzykrzył kilka dni w życiorysie. Kuchnia w tym czasie trochę zarosła kurzem, a nasze życie kulinarne w sporej mierze przeniosło się na miasto. Żeby jeszcze w fajnych knajpach, ale nieee..., nawet tutaj nie ma się czym popisać. :D Zagryzaliśmy czym popadło, między wizytą w jednym markecie budowlanym, a kolejnym. A wizyt było niemało. ;-)